środa, 5 czerwca 2013

Podtopienia?

     Analiza sytuacji hydrometeorologicznej zdaje się potwierdzać ciekawą prawidłowość bieżącego roku hydrologicznego, iż wezbrania występują na przełomie kolejnych miesięcy. Tak było zimą, podobnie jest teraz. Ostatnie opady deszczu, miejscami o dużej wydajności, albo przynajmniej długotrwałe o średniej intensywności, spowodowały wzrost stanu wody w ciekach kilku województw. Pomimo iż sumy dobowe opadów nie są nadzwyczajne, z reguły znacznie poniżej 50 mm, to już choćby suma 5-dniowa sięga 70, a na południu kraju 150-200 mm.Na Nizinie Południowowielkopolskiej notuje się aktualnie przekroczenie stanów ostrzegawczych i alarmowych.
     W zlewni rzeki Kani przepływ w kulminacji wezbrania dnia 3 czerwca 2013 roku, w profilu mostu w ciągu drogi do Ostrowa (km 0+500 biegu rzeki) sięgnął ponad 2,5 m3/s, co jest wartością porównywalną z WQ zimy hydrologicznej bieżącego roku hydrologicznego. W Brzezince odnotowano z kolei przepływ maksymalny sięgający około 0,7 m3/s, natomiast w zlewni Dąbrówki, w profilu mostu (las w Smogorzewie) natężenie przepływu w kulminacji wyniosło 4 m3/s. Aktualnie stan wody powoli się obniża, jednak gdyby w najbliższych dniach wystąpił intensywny opad deszczu pochodzenia burzowego, wówczas doszłoby do gwałtownego wzrostu natężenia przepływu i przekroczenia przez rzekę Kanię oraz strugę Dąbrówkę stanu wody brzegowej. Możliwości retencyjne zlewni są w tej chwili niemal wyczerpane i na dobrą sprawę każdy większy deszcz, im krótszy, tym gorzej, spowoduje zalanie dna dolin i niektórych budynków, zwłaszcza nowobudowanych w ciągu ulicy Poznańskiej w Gostyniu.
     Jest jeszcze jedna ciekawa sprawa wymagająca wyjaśnienia - kwestia terminologiczna. Bardzo często, zwłaszcza w ostatnich dniach, mówi się o podtopieniach. Nawet minister administracji i cyfryzacji stwierdził, że nie ma zagrożenia powodzią tylko podtopieniami. Właściwie nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać. W ustawie Prawo wodne nie ma ani słowa o zjawisku pod nazwą podtopienia. Nic takiego nie funkcjonuje, co więcej, nie powinno funkcjonować. Definicja powodzi jest prosta i jednoznaczna, a wymyślanie bzdurnych pojęć na granicy normy i powodzi ma chyba tylko wymiar czysto ekonomiczny - być może gdyby mówiono, że w Polsce mamy powódź, a mamy, to trzeba byłoby zabezpieczyć pieniądze, bo pojawiłyby się zgłoszenia po odszkodowania. Według ustawy Prawo wodne przez powódź rozumie się takie wezbranie wody w ciekach naturalnych, zbiornikach wodnych, kanałach i na morzu, podczas którego woda po przekroczeniu stanu brzegowego zalewa doliny rzeczne albo tereny depresyjne i powoduje zagrożenie dla ludności i mienia. W świetle tej definicji w Polsce mamy powódź, bowiem cieki różnego typu przekroczyły stan brzegowy, zalały doliny i stworzyły zagrożenie dla ludności powodując straty materialne i nie tylko, liczone już w dziesiątkach milionów złotych. Nigdzie w Prawie wodnym nie ma mowy o tym, że powodzią jest wezbranie o określonym zasięgu.
     Zresztą, nie jest to jedyny przykład dziwactw w naszym prawodawstwie. Inne kwiatki to choćby wypaczenie przez ustawę Prawo wodne pojęcia dorzecza, które przyjęto stosować, bo trudno mówić o jakimś uzasadnieniu merytorycznym, wyłącznie do rzek kończących swój bieg w morzu lub oceanie (dorzecze to obszar lądu i morza, z którego całkowity odpływ wód powierzchniowych następuje ciekami naturalnymi przez jedno ujście do morza).  Taka definicja stoi w oczywistej sprzeczności nie tylko z etymologią wspomnianego pojęcia, ale i z jego historycznym uzasadnieniem. Do tej pory, w hydrologii, dorzeczem była zlewnia rzeki, a więc takiego cieku naturalnego, który przyjmuje odpływ powierzchniowy (właściwie spływ powierzchniowy) z powierzchni co najmniej 100 km2. Teraz uznano, że można mówić tylko o dorzeczu Odry i Wisły, a tak duże rzeki jak Warta, Bug, Narew itd. mają zlewnie, podobnie jak pospolite rowy melioracyjne. I gdzie tu sens?

A poniżej kilka zdjęć z bieżącego wezbrania w zlewni rzeki Kani:


...i strugi Dąbrówki (poniżej):

Jakość zdjęć jest nie najlepsza, ponieważ wykonywałem je wieczorem, grubo po godzinie 20, przy użyciu trybu nocnego, który daje dobre rezultaty w otwartej przestrzeni, ale w lesie już niekoniecznie.
I jeszcze krótki film z terenu - struga Dąbrówka w lesie pod Smogorzewem:
5 czerwca będę kontynuował pomiary hydrologiczne, tym razem uszczegóławiające :)